15 sierpnia 2015

Mroczne Gory - powiesc fantasy Marii Bucardi - Fragment kaplica

Nie mogąc złapać tchu, dotarła do wrót kaplicy. Szarpnęła za olbrzymią kutą klamkę i drzwi z łoskotem otworzyły się, przerywając głęboką ciszę głośnym zgrzytem, który odbił się echem od ścian świątyni. Energicznie weszła do środka i spojrzała w kierunku ołtarza. W blasku ogromnych świec, tak jak przypuszczała, tyłem do wejścia klęczał książę. Bez zastanowienia szybko ruszyła w jego kierunku.


Nagle z ogromnym łomotem wrota zatrzasnęły się za nią, aż poczuła strach, zamarła na chwilę i odwróciła się zalękniona. Odetchnęła głęboko i znów ruszyła w kierunku mężczyzny. W grobowej ciszy słyszała swoje delikatne i miarowe kroki, które odbijały się echem od ścian, zdobionych barwnymi freskami.
Władca Mrocznych Gór nadal nie ruszał się z miejsca i cały hałas, który spowodowała, zdawał się w ogóle nie robić na nim wrażenia. Nawet nie spojrzał, kto śmiał zakłócić jego spokój.
– Wybacz, panie – zaczęła – cała południowa część zamku stoi w ogniu, zagrożona jest biblioteka – rzuciła jednym tchem nerwowym szeptem, nie mogąc złapać oddechu.
Stała tylko kilka metrów za nim. Książę wolno podniósł się, majestatycznie wyprostował i syknął:
– Jak śmiesz!
Jego ton był tak władczy, pełen nieukrywanej złości i tak doniosły, że poczuła, jak krew zamarzła jej w żyłach. Dopiero teraz mężczyzna odwrócił się w jej kierunku.
Zamarła. Pierwszy raz od tylu miesięcy jego twarzy nie zakrywała maska. Rysy miał piękne, klasyczne, jak nie z tego świata. Jego zimne oczy spoczęły na niej z takim wyrazem gniewu, że onieśmielona spuściła głowę i dygnęła nisko. Lękała się nawet oddychać. Od razu zrozumiała, co Gariel miała na myśli, gdy ze strachem wspominała złe humory władcy.
– Mariam! – dopiero na dźwięk własnego imienia znów spojrzała w jego twarz.
– Jak śmiesz wpadać tutaj jak burza, bez pukania!
– Wybacz, panie, szukałam cię wszędzie i nagle przypomniałam sobie, że kilka razy spotkałam cię tutaj w korytarzu...
– Lepiej zamilcz, zanim stracę panowanie nad sobą!
W pół słowa przerwała i znów spojrzała na posadzkę. Czuła, jak emocje zaczynają brać górę nad rozsądkiem. Zachowała się jak szalona, przerwała jego spokój, odkryła jego tajemnicę, zbyt śmiało wkroczyła w jego życie, w jego prywatne obszary...
„Dlaczego skrywał tak cudne oblicze?” – teraz z kolei te myśli zaburzyły jej spokój.
Czuła, jak mijają sekundy, w których emocje starczyłyby na wieczność. Wiedziała, że mężczyzna na nią patrzy, ale nie podniosła oczu. Nie chciała znów poczuć tego zimna i gniewu, które uświadamiały jej własną słabość i działanie pod wpływem chwili, które już kilka razy dosadnie jej wypomniał.
Książę rzeczywiście mierzył ją przenikliwym spojrzeniem. Stała przed nim w nocnej koszuli, która dokładnie podkreślała jej wyjątkowo piękne, kobiece kształty. Rozpuszczone włosy, zalotnymi kosmykami spadały na ramiona, piersi i plecy. Zaróżowione policzki, przyspieszony oddech, dłonie zaciśnięte na krawędziach płaszcza. Zakłopotanie, z jakim nie śmiała podnieść oczu. Cała jej postać wibrowała taką lekkością, świeżością i brakiem sztucznej fasady, typowej dla innych kobiet, które znał. Nagle docenił jej naturalność i spontaniczność.
Milczenie trwało tak długo, że ostrożnie podniosła głowę. Mężczyzna patrzył na nią ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz